sobota, 5 września 2015

4. The Photograph

Po długiej, niebywale długiej przerwie, nareszcie (ku uciesze Vexed, która już powoli zaczęła mnie prześladować) skończyłam rozdział numer 4. Dlatego bez zbędnych ceregieli mówię winter is coming (bo u mnie coraz chłodniej), zapraszam do czytania i jak zwykle mam nadzieję, że się spodoba (ale od razu ostrzegam i z góry przepraszam, bo personally uważam ten rozdział za chyba najnudniejszy ze wszystkich dotychczas - mimo iż nie ma zbytnio w czym wybierać) :)

__________________________________________________________________

To miejsce to labirynt. Dosłownie.
Od kiedy zaczęłam zwiedzanie,  zgubiłam się już co najmniej trzy razy.
Teraz nie mam pojęcia gdzie jestem. Idę wzdłuż korytarza i otwieram wszystkie drzwi po kolei, sprawdzając co znajduje się w każdym pokoju. Do tej pory zdążyłam już zobaczyć coś, co wyglądało jak stuletni komputer i ogromną ilość schowków po brzegi wypełnionych kartonowymi pudłami. Jeden z nich wydawał się większy niż pozostałe, ale zapewne coś mi się przywidziało.

Następny korytarz, nowe drzwi i więcej pokoi do odkrycia. Czuję się jak dziecko bawiące się w chowanego z przyjaciółmi. Otwieram każde drzwi, mając nadzieję, że znajdę coś bardziej interesującego niż kartony i stare książki. I szybko zauważam, że teraz znajduję się w ‘sypialnianej’ części bunkra. Po tej ilości pudeł, które widziałam, to bardzo miła (i długo wyczekiwana) odmiana.
Wszystkie sypialnie wyglądają na opuszczone od wielu lat. Puste łóżka czekają na ludzi, którzy już nigdy nie powrócą.
Otwieram następne drzwi, spodziewając się kolejnego porzuconego przez właściciela pokoju. Cóż za zaskoczenie, kiedy okazuje się, że ta sypialnia do kogoś należy. I jest to osoba na 100% żywa.
Wchodzę do pokoju. Nie jest jakoś specjalnie duży, a w środku nie ma tak naprawdę wiele. Łóżko, stojące pod ścianą naprzeciwko drzwi, wypełnia ogromną jego część. Widzę broń dosłownie wszędzie. Pistolety, strzelby i noże na ścianach. Coś co wygląda jak topór na półce nad łóżkiem. Jestem pewna, że gdybym spojrzała pod łóżko lub do szuflad komody, tam również znalazłabym broń.
Ale te zabójcze ‘przyrządy’ i meble nie są wszystkim co znajduje się w pokoju. Zauważam kilka książek na stoliku nocnym, a na komodzie starą maszynę do pisania i małe czarno-białe zdjęcie oprawione w ramkę. I właśnie to zdjęcie jest rzeczą, która interesuje mnie najbardziej. Podchodzę do fotografii i podnoszę ją do twarzy. Widzę dwoje ludzi, młodą kobietę obejmującą małego chłopca. Oboje mają jasne włosy i wyglądają na bardzo, bardzo szczęśliwych. Dokładniej przyglądam się twarzy chłopczyka.. Tak! Poznaję go. To Dean i jestem tego na 100% pewna. Wciąż patrzę się na zdjęcie, z uśmiechem błąkającym się gdzieś w kącikach ust, kiedy drzwi się otwierają. 

- CZY MOŻESZ MI KURWA WYTŁUMACZYĆ CO TY TU ROBISZ?! – wściekły głos Deana brzmi gorzej niż Godzilla i prawię podskakuję, kiedy go słyszę. Patrzę na niego, niemal sparaliżowana ze strachu. I zajmuje mi dłuższą chwilę żeby zrozumieć, na co tak naprawdę patrzę.
Dlaczego? Cóż, ponieważ Dean jest nagi. Nie całkiem nagi, biodra ma owinięte małym ręcznikiem, ale mam perfekcyjny widok na każdy mały mięsień na jego brzuchu i ramionach. I muszę przyznać, że ma NAPRAWDĘ ŁADNY brzuch. I ramiona. I w zasadzie wszystko.
Wydaje mi się, że dość szybko nabieram koloru dojrzałego pomidora, mimo iż naprawdę tego nie chcę. Dean milczy i atmosfera staje się naprawdę niezręczna, ale nagle łowca zauważa co trzymam w dłoni. Zdjęcie. Zupełnie o nim zapomniałam (zgaduj zgadula dlaczego).
- Odłóż. To. Na. Miejsce. I wypierdalaj z tego pokoju. Teraz – mówi, powstrzymując się od wybuchnięcia i dźgnięcia mnie w twarz jednym z wiszących na ścianie noży. Patrzę na fotografię, na tego małego, uśmiechniętego chłopca, po raz ostatni i odkładam ramkę na jej miejsce. Szybko obracam się w stronę wyjścia i niemal wybiegam z pokoju. Czuję na sobie wypełnione ogniem spojrzenie Deana. Kiedy jestem koło drzwi, Dean przesuwa się nieco, żeby zrobić mi przejście. Wynoszę się z pomieszczenia i zamykam drzwi. No, nie do końca je zamykam, zostawiam szparę na tyle dużą, że wciąż z łatwością mogę obserwować co dzieje się w pokoju. Wciąż półnagi Dean idzie w stronę łóżka i ciężko siada na jego krawędzi. Widzę jego profil, mięśnie drgające na jego zaciśniętej szczęce. Opiera głowę na dłoniach i wygląda na bardzo, bardzo zmęczonego. Czuję, że dotykając tego zdjęcia trafiłam w jego czuły punkt. I że nie powinnam widzieć tego, co się z nim teraz dzieje. Cichutko wślizguję się do pokoju i siadam po drugiej stronie łóżka, twarzą do pleców Deana.
- Ta kobieta ze zdjęcia… To twoja mama – mówię. Dean opiera łokcie na kolanach, składa dłonie i opuszcza głowę.
- Tak. Była moją mamą.
- Była? Co się stało?
- Zginęła, kiedy miałem cztery lata. Spłonęła przez jednego cholernego demona. To się stało – jego głos może wydawać się agresywny, ale w rzeczywistości jest przepełniony żalem.
Chcę coś powiedzieć, ale nie wiem co. Więc milczę, a Dean razem ze mną. Wciąż patrzę na jego plecy i niemal czuję jak różne emocje przepływają dookoła jego głowy. Chcę go dotknąć, powiedzieć, że nie ma nic złego w tym jak się teraz czuje. Albo bardziej w tym, jak myślę, że się czuje. Nie zapominam, że nie znam go prawie w ogóle. Podnoszę dłoń i już niemal dotykam jego skóry, kiedy nagle słyszymy przepełniony ekscytacją głos Castiela.
- Ludzie, zrobiłem pizzę! I Sam mówi, że nie smakuje tak źle jak wygląda!
Atmosfera burzy się jak domek z kart. Dean potrząsa głową i odwraca się by na mnie spojrzeć.
- Czy możesz już się stąd wynieść? Chciałbym się ubrać i nie ma mowy, że to zrobię z tobą w tym samym pomieszczeniu.
Szybko podnoszę się z łóżka i wychodzę z pokoju, nie odzywając się przy tym ani słowem. I tak przebywałam w tym pokoju zdecydowanie za długo. Kiedy drzwi się za mną zamykają, siadam na podłodze i opieram się o ścianę.
To zdecydowanie nie było to, czego spodziewałam się, wybierając się na ‘zwiedzanie’.
Czuję, że zobaczyłam coś, co widziała bardzo mała grupa ludzi.
Widziałam inną stronę Deana Winchestera.
I teraz wiem, że jest on kimś innym niż od początku myślałam.

______________________________________________________________________

Fun fact na koniec: rozdział ma dokładnie 900 słów. Koniec fun facta. Mam nadzieję, że się podobało i do zobaczenia w następnym odcin... rozdziale (i miejmy nadzieję, że nadejdzie on szybciej niż ten właśnie przeczytany) 
Szatańskie pozdrowienia :3